Doprowadzenie firmy do sytuacji w której zostaje ogłoszona jej upadłość, w wielu przypadkach, oznacza dość długi proces likwidacji majątku spółki. Czasami mamy do czynienia z sytuacją, iż upadłość likwidacyjna spółki, wskutek pojawienia się inwestora czy istotnej zmiany koniunktury i porozumienia z wierzycielami, pozwoli na zmianę statusu prowadzonej upadłości na układową. Powyższy wstęp przede wszystkim miał na celu wskazanie, iż proces postępowania upadłościowego nie jest zdarzeniem, które zostanie zakończone z dnia na dzień, wręcz przeciwnie, niejednokrotnie jest sytuacją, która może trwać latami, tym bardziej patrząc na upadłość w szerszym spektrum i włączając w ten okres także czas i procesy które do niej doprowadziły.
Zdefiniowanie okresu prowadzącego bezpośrednio do upadłości jak i okres likwidacji przedsiębiorstwa czy proces upadłości układowej jest istotny, z perspektywy oceny ryzyka i ubezpieczeń które zawierane są na rzecz firmy. W wielu przypadkach, ubezpieczający uważają, iż pierwszym krokiem w przypadku pojawienia się problemów finansowych w spółce, powinno być ograniczenie ochrony ubezpieczeniowej i oszczędność na składkach ubezpieczeniowych. Na tę tezę należy spojrzeć oczyma zarówno zarządu spółki, który został postawiony w sytuacji spadku przychodów, czy rentowności spółki, jak i z perspektywy nadzorcy sądowego czy syndyka masy upadłościowej spółki.
Osobiście zawsze uważałem, iż program ubezpieczenia każdej spółki powinien być dostosowany zarówno do profilu spółki jak i jej sytuacji finansowej i przygotowywać powinno się go w oparciu o szczegółową analizę szkód w spółce na przestrzeni ostatnich kilku lat. Ocena ryzyka ze strony brokera, nie powinna opierać się wyłącznie na założeniach wymaganych przez ubezpieczycieli, tj. przedstawieniu i ocenie szkodowości za okres ostatnich 3-4 lat. Broker w swej działalności musi być w stanie przewidzieć potencjalne zdarzenia, na które ubezpieczyciel może nie zwracać uwagi. Mając powyższe w pamięci, należy zwrócić uwagę, iż w wielu przypadkach chwilowe wahanie lub pogorszenie sytuacji finansowej w spółce prowadzi do sytuacji, że zarząd zaczyna rezygnować z ubezpieczeń ograniczając się niejednokrotnie wyłącznie do zabezpieczenia podstawowych ryzyk, tj. pożaru, zalania, (tzw. ryzyk majątkowych AllRisk), ubezpieczenia sprzętu elektronicznego i zawarcia polisy ubezpieczenia OC ze stosunkowo niewielkim limitem odpowiedzialności. W pierwotnym założeniu taka zmiana okazuje się być korzystna bo spółka zamiast płacić kilkadziesiąt tysięcy złotych składki za ubezpieczenie, ogranicza te koszta nawet o ok. 80-90%. Należy jednak pamiętać, że tak przygotowany program ubezpieczeniowy w gruncie rzeczy ogranicza ochroną ubezpieczeniową do de facto niewielkich, acz powtarzalnych szkód. Oczywiście takie ubezpieczenia pokrywają ochroną także pożar i utratę całego majątku spółki, nie mniej, wystąpienie takiej katastrofy jest mało prawdopodobne. W związku z czym z perspektywy kosztów, jest to może oszczędność w perspektywie tzw. kosztów planowanych. Patrząc jednak na to z szerszej perspektywy, rozwiązanie takie może okazać się znacznie bardziej kosztowne, a ostatecznie wręcz pogorszyć kondycję finansową spółki.
Przykładem potwierdzającym powyższe założenie może być sytuacja w której firma rezygnuje z ubezpieczenia maszyn i urządzeń od uszkodzeń (zakres obejmujący ochroną m.in. ryzyka związane z wadliwą obsługą maszyny, przepięcia, poluzowanie się części itp.). Z perspektywy kosztów transferu ryzyka jest to jedno z „droższych” ryzyk. Załóżmy, że jest to firma, która z tytułu tego ubezpieczenia w okresie ostatnich 8 lat uzyskała znaczące kwoty odszkodowania, a szkody (ich rodzaje, przyczyny i skutki) są raczej powtarzalne, w związku z czym składka dla sumy ubezpieczenia w wysokości 5 mln PLN, po objęciu ochroną istotniejszych maszyn w parku maszynowym, wynosi ok. 60.000 PLN. Przy okazji odnowienia ochrony ubezpieczeniowej, mając na celu ograniczenie wydatków na ubezpieczenie, firma zażądała od ubezpieczyciela wyłączenia z zakresu ubezpieczenia tego ryzyka. Bezpośrednim skutkiem takiej decyzji było stworzenie oszczędności w miesiącu płatności składki. Parę miesięcy później, miała miejsce w spółce szkoda, która doprowadziła do przestoju w produkcji, co było pierwszą utratą dochodu przez spółkę. Dodatkowo koszty naprawy maszyny po wstępnej wycenie sięgały kwoty blisko 200.000 PLN. Jak się później okazało, spółka mogłaby uzyskać zwrot kosztów naprawy (po potrąceniu franszyzy redukcyjnej) na poziomie 180.000 PLN.
Trzeba pamiętać, iż istotnie zdarzenia objęte zakresem ubezpieczenia maszyn od uszkodzeń, nie są tak częste jak inne drobne szkody (np. upuszczenie laptopa przez pracownika), jednak ich skutek jest znacznie dotkliwszy. W tym momencie rodzi się pytanie, w takim razie jak należałoby ten problem rozwiązać? W naszej ocenie, lepszym rozwiązaniem mogłoby być podniesienie wysokości franszyzy redukcyjnej, niż zupełna rezygnacja z jakiegoś zakresu ubezpieczenia.
Co w sytuacji gdy spółka jest już w upadłości, pod zarządem nadzorcy lub syndyka? w tym przypadku zakres ubezpieczenia powinien mieć największe znaczenie dla syndyka z perspektywy jego odpowiedzialności. O ile w przypadku syndyka powołanego tylko do likwidacji majątku masy upadłości sprawa jest stosunkowo prosta, o tyle wszystko znacznie się komplikuje gdy mamy do czynienia z likwidacją wraz z prowadzeniem dalszej działalności na bazie majątku spółki, czy nadzór sądowy który ma na celu zawarcie układu. Syndyk czy nadzorca zawsze odpowiada za wyrządzone szkody w oparciu o odpowiedzialność deliktową związaną z błędami czy nienależytym wykonywaniem swoich obowiązków. Jak wskazuje orzecznictwo, nadzorca/syndyk odpowiadają za szkody jak profesjonaliści. W ich przypadku rzeczowe i właściwie przeprowadzona ocena ryzyka ubezpieczeniowego może okazać się jeszcze istotniejsza. Weźmy za przykład zakład, w którym ostatecznie rozpoczęto prowadzenie postępowania naprawczego i wszystko wskazuje na to, że będzie możliwość wyprowadzenia tej firmy na prawidłowe tory. Nie mniej celem poprawy wyników finansowych, nadzorca ograniczał ochronę ubezpieczeniową wyłącznie do podstawowego zakresu ubezpieczenia mienia od tzw. ryzyk nazwanych oraz ubezpieczenia odpowiedzialności cywilnej. Należy w tym momencie nadmienić, iż jak wiadomo, w sytuacji prowadzenia postępowania upadłościowego, a potem naprawczego, reputacja takiej spółki jest mocno nadwyrężona, a jakiekolwiek nie wywiązanie się z kontraktu czy nieterminowa płatność mogą prowadzić do ostatecznej utraty cierpliwości wierzycieli. W związku z ograniczaniem kosztów na ubezpieczenia, spółka nie posiadała, m.in. ubezpieczenia utraty zysku (tzw. BI). W związku z prowadzoną działalnością, w spółce miała miejsce szkoda pożarowa, która strawiła jeden z magazynów oraz część hali produkcyjnej. Przez brak ochrony ubezpieczeniowej z zakresu utraty zysku ubezpieczyciel wypłacił odszkodowanie wyłącznie z tytułu powstałej szkody majątkowej. W związku z brakiem znacznych rezerw na kontach spółki, oraz utracie przeważającej ilości majątku, a także braku rekompensaty za utracony zysk spółka, pomimo relatywnie dobrych planów na przyszłość, została postawiona w stan upadłości likwidacyjnej. W takiej sytuacji, z jednej strony można mówić w zwykłym „pechu”, z drugiej jednak strony, nadzorca może zostać pociągnięty do odpowiedzialności, zwłaszcza jeśli nie uznał za zasadne zawarcia właściwej polisy ubezpieczenia pomimo jasnej informacji o ryzyku i świadomości kosztów, które nie miałby wpływu na płynność finansową spółki.
W tym przypadku należy przede wszystkim nadmienić zadanie jakie spada na barki profesjonalnego doradcy jakim jest np. nasza kancelaria brokerska. Podmiot poszukujący ochrony powinien przede wszystkim poinformować, czego oczekuje od zawartych ubezpieczeń, a doradca, w procesie kompleksowej oceny ryzyka, powinien przedstawić analizę ryzyka oraz propozycję programu ubezpieczeniowego, przy czym poszukiwania oszczędności w programach ubezpieczeniowych nie powinno rozpoczynać się kosztem odstępowania od niektórych ryzyk, a raczej poprzez aktywne zarządzenie limitami odpowiedzialności, czy wysokością franszyz redukcyjnych itp.
note: wszystkie przytoczone sytuacje wynikają z doświadczenia i historycznych sytuacji mających miejsce w podmiotach obsługiwanych przez pracowników naszej spółki.
Mateusz Komander
Specjalista ds. oceny ryzyka
Wiceprezes Zarządu
Alfa Consilium sp. z o.o.